Cieszyn,

niedziela, 23 lutego 2020

Wspomnienie dnia 23.2.2020

1. Na wyciągu krzesełkowym czteroosobowym mającym co najmniej kilkaset miejsc do siedzenia- pod koniec dnia jeździłem zupełnie sam. Byłem cały mokry. Ale zwykle tak się ubieram- lata praktyki na stokach- że nawet gdy jestem cały mokry to jest mi ciepło. Mam kombinezon termoaktywny a na wierzch nakładam jeszcze gruby kombinezon z polar-stretchu czy polartecu. Jest w tym ciepło nawet gdy jest to mokre i dlatego tak się noszę. Na wierzch mam jednoczęściowy kombinezon snołbordowy. Nie noszę spodni i kurtki bo to nie daje rady w takich sytuacjach.  

W butach snołbordowych chłupała mi woda. Nie przejąłem się nawet gdy wylewała się sznurówkami. Cały dzień jeździłem na switcha. Wszyscy inni sobie już poszli. Ja zaś jeździłem bardzo powoli ale na switcha. Czyli jeździłem tyłem.  

Wyżymałem co chwilę rękawice.  Łała mi się z nich woda. Nie przejmowałem się też gdy w goglach snołbordowych chłupała mi woda. Te gogle narciarskie to w ogóle jest grubsza sprawa. Znana czołowa marka na polskim rynku a ja mam 1 cm akwarium morskie na dole gogli. Gdy w czasie deszczu dojadę do połowy wyciągiem krzesełkowym czteroosobowym to już w połowie podjazdu wyciągiem zupełnie nie widzę niczego poza kropelkami wody na wewnętrznej stronie szybki i muszę je zdjąć. Są może dobre na początku deszczu i fajne na czilowanie gdy świeci słonko a ty jeździsz po 3 godzinach snu bo w nocy na dole w wiosce była dżampa, biba. Ale gdy nie świeci słońce a cały dzień pada ulewny deszcz to mam akwarium oraz same kropelki po 5 minutach. 

Muszę je sprzedać. Albo oddam na reklamację jeśli przyjmą bez paragonu. Dziś znalazłem guza na czole. Nie wiem kto dopuszcza te gogle na rynek ale ja w nich skaczę i upadam na twarz to bolce które mają przeciwdziałać odpadnięciu szybki- nabijają mi guza na czole. Szkoda tylko że psuje się w ten sposób renomę kraju skąd pochodzi ten produkt i jego producent. Był to bowiem produkt polski. Kto dał temu akwarium jakiś atest? Made in Poland w praktyce. W Czechach raz zrobiono reklamę telewizyjną która drwiła z polskich produktów ale rzekomo wycofano ją po protestach polskich władz. Nie wiem czy ktoś się jednak zastanowił - ile w tym jest prawdy? Ja mam polskie gogle dzięki cioci patryjotce. Może lepiej jej nie opowiem tej historii bo ją to tylko zmartwi.

Aż mnie to zabolało gdy myślę o tych goglach, ale w Czechach po ostatnich aferach- polskie firmy straciły wiele. Podobno niemal wszystkie polskie firmy i marki usunięto z półek- tą wiadomość gdzieś tam wyczytałem i nie wiem czy to prawda. 

Klimat się zmienił i jeździłem w monsunowym deszczu całodziennej ulewy. Wchodząc do autobusu powrotnego byłem jedynym pasażerem poza obsługą stoku. Zwykle w sezonie zimowym ludzie się nie mieszczą do środka. Często nieco osób nie może wejść i czekają na kolejny autobus. Ale Czesi potrafią się upchać jak konserwy więc kilka razy jechałem przez godzinę ściśnięty w ekspresowym skibusie. A dziś byłem sam. 

Od kilku dni jest na stokach zupełnie pusto. Z kilka razy tylko czekałem bo przede mną stały pojedyncze osoby. Raz była to cała wycieczka szkolna- spędzali z klasą ze szkoły podstawowej chyba- tydzień na nartach w górach.  Wszyscy bez wyjątku.  Cała klasa szkoły - zwykłej- z miasteczka daleko od tych gór ale ze 3 km od polskiej granicy-  dobrze jeździli na nartach. Mieli plastrony z kolejnymi numerami. Jeździli także w tym deszczu z dłuższy czas. 

O ho. Gdy w nocy to spisuję to przygasa prąd. To halny. Za oknem wieje. Rządowe centrum bezpieczeństwa wysłało nam alert o silnych wiatrach. Wiem bo obdzwaniałem osoby w tym regionie po polskiej stronie granicy. 

Poszedłem do baru w kombinezonie snowboardowym i butach snołbordowych. Musiałem się ubrać w jedyne mniej mokre rzeczy a te były kombinezonem i butami snołbordowymi bo zwykłych nie chce mi się dźwigać ze sobą w plecaku. Gdy jadę na deskę pociągiem to nie taszczę niczego na zmianę. Mam tylko ciuchy do jazdy na sobie i w plecaku,  na sobie kask i zbroję oraz buty snołbordowe na nogach i nic więcej. Nie biorę nawet pokrowca na deskę. Nie mam jak go spakować ani gdzie zostawić. Na tripach w góry był taki pokrowiec klamotem bo po wyjęciu deski nie ma gdzie go schować. 

Dziwne na mnie patrzono gdy poszedłem w tym kombinezonie z goretexu. Nie wiem. Nie przejąłem się tym że zwykle fajna barmanka coś tam gadała na boku. I że oschle mnie obsłużyła. W barze poza kawą nie mieli nic ciepłego do picia mimo że byliśmy w górach i za oknem zacina monsunowym deszczem. Woda w korycie strumienia nagle wzbiera i ogromnie dudni. Ja zastanawiam się czy warto kupić karnet na kolejny tydzień bo deszcz jakby topi cały śnieg. Wieje wiatr, odkąd tylko pamiętam to od samego początku dnia tylko bez sekundy pauzy- pada i pada. Ktoś inny pewno nie jeździłby w taki deszcz. Ja dałem rady. 

Zastanawiam się jak najlepiej się ubrać w przyszłym sezonie. Rękawice nie nadają się na deszcz. W skibarze gadaliśmy i wszyscy mają to samo w rękawicach. Nikt nie miał marki która byłaby sucha w środku.

Nie znam marki która nie przemaka, kiedyś miałem jedne rękawice w połowie gumowe ale drugiej strony była impregnowana tkanina i to nie zadziałało - bo się po paru sezonach przetarło. Nawet krawiec od odzieży sportowej tego nie naprawił. Może powinno się nosić rękawice jak do nurkowania pod lodem? 

Za oknem wieje wiatr i smaga halny. 

Opr. Adam Fularz







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz