Cieszyn,

poniedziałek, 18 listopada 2019

Wspomnienie dnia 17 listopada 2019 r.

1. Obudziłem się rano i zebrałem się na dworzec kolei. Jadę na treningi 450 km dalej. Do Warszawy. 

Po drodze śpię w pociągu. Jest ciasno. Kolana i pośladki podróżnych stykają się, mężczyzna koło mnie wolał stać na korytarzu. 

2. Warszawa. Okolica jest slamsem. Gdy szukam kosza na śmieci szklane by wyrzucić szklaną butelkę, nie znajduję go za to trafiam na koczowisko bezdomnych 100 metrów od głównego dworca w tej części stolicy. W ciągu dwóch ostatnich lat okolica podupadła- w miejscu skweru z ławkami jakie ustawił tutaj miejscowy bardzo znany artysta, jest dzisiaj kupa gruzu. Dwie półkoliste ozdobne ławy odstawiono ze skweru. Ich drewno zmurszało, bo nikt go nie lakierował. Aż jękłem z wrażenia widząc jak ta brzydka okolica stała się prawdziwym slamsowiskiem z koczowiskami. Kiedyś na tym skwerze graliśmy muzykę na instrumentach. W swoim życiu kilka godzin tutaj przesiedziałem. Teraz w tym miejscu jest kupa gruzu i przyczepa bezdomnych z roztrzaskanym oknem zaklejonym kartonem... 

Na miejscu idę na treningi. Nauczyciel jest chory, ma przepuklinę na kręgosłupie. Lekarz dał mu leki na zwiotczenie mięśni. Poprzednio ów nauczyciel prowadził treningi na lekach przeciwbólowych, jeszcze bardziej sobie szkodząc. 

Zwierzęta nie dostają leków przeciwko bólowi aby nie nadwyrężały się, aby nie szalały będąc chore i aby nie niszczyły dalej organizmu. Opiekunom nauczyciela radzę by nie dawali mu leków przeciwko bólowi bo znów ów nauczyciel będzie się ruszał i będzie chciał prowadzić treningi zamiast leżeć i odpoczywać. Ktoś inny opowiada jak leki na zwiotczenie mięśni mu zaszkodziły bo myślał po nich że już jest w porządku i wg jego opowieści pozrywał sobie mięśnie w barku. 

3. Gramy w capoeira a potem robimy muzyczny jam session. Przez godzinę wygrywam muzyczne wariacje na beri. Jednocześnie śpiewam, co mi słabo wychodzi ale jest to dla mnie wyzwaniem by jednocześnie improwizować na instumencie i improwizować śpiewem.

4. Po treningu jadę na impezę z muzyką dub. Chcę zobaczyć czy spotkam kogoś znajomego. Znajomi okazują się didżejami. Mieszkałem z ich kolegą w jednym mieszkaniu. Teraz ów kolega wyjechał do Azji gdzie dostał pracę managera kilku klubów muzycznych. Ma tam chyba świetnie i nie chce wracać do Polski. Oni sami są selektorami muzyki, organizują imprezy co miesiąc i obecnie już drugie, młodsze pokolenie selektorów przejmuje ich pracę. 

Adam Fularz




--
-------
Merkuriusz Polski
Polish News Agency polishnews.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz