Cieszyn,

czwartek, 31 października 2019

Wspomnienie dnia 31 października 2019 r.

Wspomnienie dnia 31 października 2019 r.

1. "Come in my nigga"- powiedział do mnie czarnoskóry wpuszczając mnie do przedziału pociągu Flixtrain z Berlina do Kolonii. Przybiłem mu piąstkę i oto siedziałem w przedziale czarnoskórych. Nie bałem się bo już wiele razy tak miałem w przeszłości. Mimo że ten co wpuszczał do przedziału, selekcjonował podróżnych na tych którzy mu pasowali i na tych co nie pasowali, to wpuściłem pomiędzy czarnoskórych dwie białe kobiety. Jechałem w starych wagonach pociągów nocnych które teraz służyły jako dyskontowa kolej między miastami. Cena rzędu kilkanaście euro i brak wygód. Mi ta oferta odpowiadała bo jadę do Paryża i nie chcę tracić hajsu na drogą kolej państwową.

2. Weszliśmy na cmentarz "Dorotheenstädtischer ..." koło Bramy Oranienburskiej w Berlinie. Ucieszyłem się bo akurat teraz mamy czas odwiedzania grobów. Te groby były jednak inne. Markus, który mieszka w okolicy cmentarza, wyjaśniał mi że owe stelle których tu pełno - są to jakby antyczne ołtarze ofiarne. Mnóstwo grobowców wykorzystywało w bardzo ścisły sposób wzorce antyczne. Najczęściej były to kopie rzymskich ołtarzy ofiarnych. Przeszliśmy koło grobu Bertolda Brechta. Moją uwagę przykuła stella nagrobna Carla Friedricha Schinckla, nadwornego architekta królewskiego sprzed dwóch stuleci. To on wprowadził modę na antyczne stelle nagrobne w początkach XIX wieku. Stanąłem przy jego grobie i w myślach dziękowałem temu człowiekowi za piękno antycznej architektury które także dzięki niemu miało swój renesans ze dwa stulecia temu.

Stałem przy skromnej stelli nagrobnej i dziwiłem się że po tak wielkim artyście pozostała tak skromna stella nagrobna. Johannes Rau, były prezydent RFN, niedaleko stąd miał także swój grób, a raczej pojedynczy skromny kamień z cytatem z Nowego Testamentu. Stałem na cmentarzu patrząc na skromne stelle, w większości antyczne ołtarze ofiarne. Byłem zaskoczony przemijaniem i tym, jak niewiele po nas zostaje. Niektóre grobowce były wypasionymi kopiami jakichś antycznych arcydzieł sztuki funeralnej. Widziałem grobowce z fryzami dookoła, z kolumnadami. Zdziwiony byłem bardzo niewielką ilością znaku krzyża na nagrobkach. Wydaje się po moim spacerze że stosowano je na grobach jako symbol niemal tylko za czasów Niemieckiej Republiki Demokratycznej. 

3. Zjadłem na wypasie za jakieś 20 euro, pochłonąłem sałatkę, ryż z warzywami i ogromny talerz innej sałatki z grilowanymi warzywami. Na obiad umówiłem się z dawno nie widzianą niemiecką Polką i jej niemieckim partnerem, przy którym wstyd mi mojej małej i skromnej wiedzy. Niestety, siorpałem pyszny napój przez słomkę jak dziecko i jadłem trzy dania dość mało elegancko- za co przeprosiłem moich towarzyszy. 

Opowiadałem im co u mnie słychać a oni streścili mi ostatnich 10 lat swojego życia- bo tyle czasu się nie widziałem z nimi. Mają troje dzieci, żłobek dla dwójki dzieci mają za darmo, świetlica (Hort po niemiecku) też jest za darmo, dostają Kindergeld. Za posiłki dzieci w szkole nie ma opłat. Mam wrażenie że mają naprawdę dobre życie.

4. Sześć godzin w Berlinie minęło jak z bicza strzelił. Pospacerowałem pięknymi bulwarami nad Szprewą, zaglądałem do kilku sklepów typu Puma czy Adidas, polazłem na trzy cmentarze wierząc że zobowiązuje nas do tego dzień Dziadów. Nie spieszyłem się a i tak ledwie zdążyłem na dyskontowy pociąg firmy Flixtrain do Kolonii... Jadę teraz z tymi wrażliwymi cenowo: imigrantami, młodymi, studentami. W pociągu tej kolei jest bardzo wielorasowo, dominuje multikulti. Biegają skośnoocy mali Niemcy. W moim przedziale pełnym czarnoskórych rozmawiałem po angielsku.

Opr. Adam Fularz na podstawie obserwacji naocznej






--
-------
Merkuriusz Polski
Polish News Agency polishnews.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz